jo ho ho i bultelka rumu :)
film nie jest ambitny, to
trzeba przyznać, ale nikt się
chyba w nim tego nie doszukiwał
bo i po co :) fabuła jest zawiła
i momentami urywa się w najmniej
oczekiwanym momencie, co może
sprawić, ze się w niej zagubimy
:P druga część jest bardziej
mroczna i tajemnicza. rozwija
się wiele nowych wątków,
niektóre tylko po to, by trochę
namieszać :D ale.........
Johnny Depp, Johnny Depp i
jeszcze raz Johnny Depp!
ten człowiek sam w sobie
jest filmem! gdyby powycinać
wszystkie sceny,w których on nie
występuje, to i tak byłoby
śmiesznie, zawadiacko i
niezwykle ciekawie :)
zastrzeżenie mam tylko co
do "boskiego Orlando"- ten
człowiek to kupa drewna!!!! nie
lepiej prezentuje się Keira, ale
ona przynajmniej jakoś wygląda
:P dwie kreacje na które warto
zwrócić uwagę to Stellan
Skarsgaard i Bill Nighy, czyli
stary Turner i Davey Jones- są
naprawdę dobrzy!
ogólnie jest to lekkie
kino rozrywkowe, chwilami mocno
bez sensu, ale i to to chodzi.
filmy rozrywkowe są jak
słodycze- nie muszą, wręcz nie
mogą mieć sensu, bo inaczej nie
byłyby takie słodkie (morał z
innego filmu Deppa- Charlie i
fabryka czekolady :P )
cóż....
chyba najgorszy film z
Johnnym Deppem, jaki
widziałam... ten aktor ratuje
swoją kreacją cały film, który,
lekko mówiąc, nie grzeszy
szeroko pojętą urodą (od
wizualnej poprzez scenariuszową
i wykonawczą)
rola pasowała do niego jak
ulał, ale mimo jego
wysiłków(stworzenie całkiem
wiarygodnej kreacji) film jest
po prostu nudny.
jedyne, co mogę powiedzieć
dobrego, to właśnie doskonałe
dopasowanie odtwórcy do roli.
uśmieszek Deppa idealnie
wpasowuje się w rozpustnicze
emploi tegoż :)
jo ho ho i bultelka rumu :)
film nie jest ambitny, to trzeba przyznać, ale nikt się chyba w nim tego nie doszukiwał bo i po co :) fabuła jest zawiła i momentami urywa się w najmniej oczekiwanym momencie, co może sprawić, ze się w niej zagubimy :P druga część jest bardziej mroczna i tajemnicza. rozwija się wiele nowych wątków, niektóre tylko po to, by trochę namieszać :D ale.........
Johnny Depp, Johnny Depp i jeszcze raz Johnny Depp!
ten człowiek sam w sobie jest filmem! gdyby powycinać wszystkie sceny,w których on nie występuje, to i tak byłoby śmiesznie, zawadiacko i niezwykle ciekawie :)
zastrzeżenie mam tylko co do "boskiego Orlando"- ten człowiek to kupa drewna!!!! nie lepiej prezentuje się Keira, ale ona przynajmniej jakoś wygląda :P dwie kreacje na które warto zwrócić uwagę to Stellan Skarsgaard i Bill Nighy, czyli stary Turner i Davey Jones- są naprawdę dobrzy!
ogólnie jest to lekkie kino rozrywkowe, chwilami mocno bez sensu, ale i to to chodzi. filmy rozrywkowe są jak słodycze- nie muszą, wręcz nie mogą mieć sensu, bo inaczej nie byłyby takie słodkie (morał z innego filmu Deppa- Charlie i fabryka czekolady :P )
cóż....
chyba najgorszy film z Johnnym Deppem, jaki widziałam... ten aktor ratuje swoją kreacją cały film, który, lekko mówiąc, nie grzeszy szeroko pojętą urodą (od wizualnej poprzez scenariuszową i wykonawczą)
rola pasowała do niego jak ulał, ale mimo jego wysiłków(stworzenie całkiem wiarygodnej kreacji) film jest po prostu nudny.
jedyne, co mogę powiedzieć dobrego, to właśnie doskonałe dopasowanie odtwórcy do roli. uśmieszek Deppa idealnie wpasowuje się w rozpustnicze emploi tegoż :)