trojmiasto.repertuary.pl
Profil

Profil: Wabik

Komentarze do filmów:

Łowca i Królowa Lodu Wabik, 11. kwietnia 2016 godz. 20:00

Film Królewna Śnieżka i Łowca nie był żadną rewelacją, ale dało się go obejrzeć z pewną dozą przyjemności. Łowca i Królowa Lodu to prawdziwa porażka. Wprost nie do wiary, że ten film jest aż tak słaby! Nie zbliżać się do kina!

Sierpień w hrabstwie Osage Wabik, 2. marca 2014 godz. 18:58

Film ma swoich wyznawców, ale moim zdaniem jest nieudany. Jest to dzieło z gatunku takich, które intensywnie udają, że mają coś ważnego do powiedzenia o życiu i ludzkich relacjach. Niestety po 130 minutach ględzenia okazuje się, że jednak nic ważnego nie powiedziano! Obsada imponująca, ale to naprawdę za mało, żeby stworzyć dobry film. Nie przeczę, są dobre "gęste" momenty, ale jako całość rozczarowuje. Ponadto film jest ubogi i nużący od strony języka filmowego. Ponieważ jest to sfilmowany tekst sceniczny, więc praktycznie wszystko dzieje się w jednym salonie i wyszedł taki teatr telewizji. Film przykry, męczący i nudny. Dobry dla kinowych masochistów i tych, którzy odnajdują tu obraz własnej rodziny.

Tajemnica Filomeny Wabik, 2. marca 2014 godz. 18:39

Tajemnica Filomeny ma swój urok, który zawdzięcza przede wszystkim temu, że dwie główne postacie są bardzo fajnie skontrastowane i świetnie zagrane. Ale jednocześnie ta opowieść ma wszystkie ograniczenia tego typu opowieści. Jest dość banalna, sentymentalna, wręcz ckliwa i wszystko w niej jest dokładnie takie jak można oczekiwać. Film ma walory raczej telewizyjnego dramatu z rodzaju historii prawdziwych niż porządnej kinowej produkcji.

Grawitacja Wabik, 30. października 2013 godz. 16:46

Film ładny wizualnie i ma dobrą muzykę. Jednocześnie jest nudnawy i głupiutki. I ma kiepskich bohaterów. W ogóle nie zdołałem ich polubić i było mi wszystko jedno czy się uratują czy nie. Ogólnie słabo.

Wróg numer jeden Wabik, 27. lutego 2013 godz. 17:28

To przyzwoite kino, ale raczej nie wybitne i wielkiego halo bym nie robił. Surowość tego filmu jest atutem, ale może też być nużąca, zależy - jak zawsze - od indywidualnej wrażliwości. Film jest trochę za długi, w środkowych partiach niewiele się dzieje (albo też dzieje się, ale zabrakło pomysłu na interesujące pokazanie tego). Finałowa sekwencja ataku według mnie sfilmowana raczej średnio.

Sęp Wabik, 21. stycznia 2013 godz. 00:49

Nie zamierzam rozstrzygać czy fabuła jest przewidywalna, czy zaskakująca, czy Żebrowski gra dobrze, czy słabo, czy dylemat moralny jest rzeczywisty czy rozdęty. Napiszę za to z całą mocą, że film jest niestety i po prostu NUDNY. Pamiętam, że po ok. 45 min. spojrzałem na zegarek, bo byłem mocno znudzony i od tej chwili generalnie już mnie nie obchodziło jak się wyjaśni główna "zagadka" fabuły, ani co w ogóle się dalej stanie. Nazywanie tego filmu thrillerem jest nieporozumieniem, bowiem thrill znaczy po angielsku dreszcz emocji, a u widza znudzonego raczej o dreszcze trudno. Naprawdę szkoda tak przyzwoitej realizacji na tak kiepski scenariusz. Bardzo mnie dziwi, że film wyrasta na spory sukces kasowy, bo w ogóle nie widzę ku temu powodów.

Jesteś Bogiem Wabik, 26. października 2012 godz. 09:23

To nie jest moja muzyka, nie moje miejsca, nie moje pokolenie, ogólnie nie moje klimaty. A o PFK nigdy wcześniej jakoś nie słyszałem. Dlatego ja odbieram to dzieło wyłącznie jako film (a nie jako ekranizację jakiegoś ważnego dla mnie zjawiska). I jest to dobry film. Jest w nim jakaś uniwersalność i intensywność, która powoduje, że ta historia widza obchodzi, wciąga, porusza. Fajny pomysł z filmowaniem wszystkiego na dużych zbliżeniach. Taki prosty niby myk i nieoryginalny przecież, ale robi efekt. Ale przede wszystkim obsada naprawdę daje radę! I to jest największy atut tego filmu.

Abraham Lincoln: Łowca wampirów Wabik, 3. września 2012 godz. 20:11

Ja też, ja też mam swoje propozycje: "Tadeusz Kościuszko - wiedźmin" i "Wojciech Jaruzelski - pogromca strzyg"

Roman barbarzyńca Wabik, 3. sierpnia 2012 godz. 13:22

Do rodzica. Trzeba chyba wykonać jakiś minimalny wysiłek informacyjny zanim się zabierze dziecko na film. A nie mieć pretensje do niewiadomo kogo. W Polsce nie ma przepisów o ograniczeniach wiekowych i decydują o tym rodzice. Nie każdy film animowany musi być bajką! Skąd w ogóle założenie, że Roman jest dla dzieci??? Sorry, ale uparte powtarzanie słowa "bajka" nie ma mocy sprawczej. Trailery filmu jednoznacznie pokazywały, że jest to komedia dla starszych nastolatków i dorosłych. Również wiek sugerowany przez dystrybutora jest "od 15 lat".

Mroczny Rycerz Powstaje Wabik, 2. sierpnia 2012 godz. 00:05

Mroczny rycerz powstał. Tia. Ale zaiste lepiej, żeby był leżał dalej! Oszczędziłby mnóstwu ludzi rozczarowania i zbytecznego wydatku 48 zł (2 os.)

Królewna Śnieżka i łowca Wabik, 27. lipca 2012 godz. 23:10

Film ma sporo z klimatów mrocznego fantasy, wiec można go obejrzeć z pewną przyjemnością. Ale szału nie ma. Scenariusz słabuje, a sama Śnieżka to już prawdziwa porażka. Pomysł na opowieść, w której Śnieżka jest niekoniecznie eteryczną pięknością, tylko dziedziczką zgładzonego króla, a ciężar konfliktu leży raczej w walce o władzę jest naprawdę OK. Ale panna spory-nochal-gigantyczne-siekacz e-i-wiecznie-rozchylone-usta zdecydowanie nie daje rady. No i to królestwo zredukowane do zamczyska i zabłoconej wioski... Za to Theron jako zła królowa znakomita. W filmie zdecydowanie widać potencjał i bardzo szkoda, że słabo został wykorzystany. A niektórzy, jak widać poniżej, po prostu pomylili filmy. Trzeba cokolwiek wiedzieć o filmie, zanim się zabierze na niego dzieci, zamiast narzekać, że film fantasy dla (mniej więcej) dorosłych nie jest bajeczką dla kilkulatków.

Mroczny Rycerz Powstaje Wabik, 27. lipca 2012 godz. 22:28

Straszny film. Niestety nie "Straszny film 5", tylko po prostu straszny film. Głupi i nudny. Wyłącznie dla zdeklarowanych fanów Batmana w wersji Nolana i to tych cokolwiek bezkrytycznych.

Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć Wabik, 28. marca 2012 godz. 15:29

Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle! Kiepski scenariusz, który się kupy nie trzyma. Kiepska rola Kota jako młodego Klossa. Mamy tylko dwie postacie kobiece i obie fatalne. Niedoróbki na każdym kroku: w scenariuszu, w zdjęciach, w efektach, w charakteryzacji, w logice. Cały czas trąci małym budżetem (polską taniochą jak kto woli). I jeszcze ten totalny brak dystansu. Filmowi bardzo dobrze by zrobiło trochę ironii i pastiszowej tonacji. Niestety usiłuje być śmiertelnie poważny. Jeżeli w ogóle daje się to obejrzeć do końca, to tylko przez sentyment dla serialu. Fajny wątek SB-ków w latach siedemdziesiątych i świetny Mecwaldowski. Ale to za mało.

Wszystkie odloty Cheyenne’a Wabik, 28. marca 2012 godz. 15:10

Powiedzmy, że nie do końca kupuję scenariusz, ale i tak warto. Mieszanka wątków i tematów jest naprawdę odjechana, a jednak (o dziwo) tworzy to zdatną do oglądania i przyjemną całość. Szczególnie dla miłośników zakręconego kina. No i jeszcze Sean Penn! Warto choćby tylko dla tej roli.

Dziewczyna z tatuażem Wabik, 1. marca 2012 godz. 01:22

Moim zdaniem nikt by tego filmu nie zauważył, gdyby nie był ekranizacją światowego bestselera. Ot taka wymyślna, wystylizowana sensacja, do puszczenia w telewizji, w środku tygodnia po 22. Scenariusz nierówny, trochę niespójny. Niektóre wątki i postaci robią wrażenie wepchniętych na siłę. Lepiej było je całkiem usunąć, a pozostałym nadać więcej treści i wiarygodności. Przecież i tak nie da się w pełni sfilmować takiej powieści. A tak film wyszedł za długi i trochę nudny. Próba oddania mrocznego skandynawskiego nastroju poprzez fotografowanie w ciemnych kadrach przesyconych szarością raczej nieudana. Na początku ma to swój urok, potem robi się groteskowe.

Artysta Wabik, 29. lutego 2012 godz. 23:07

Nie wiem czy jest to dzieło na miarę Oscara w głównej kategorii, ale na pewno świetna rozrywka z najwyższej półki. Wspaniale udany eksperyment ze wskrzeszeniem niemego kina. To fantastyczne, że współczesne kino potrafi być takie zaskakujące i nieprzewidywalne.

Żelazna dama Wabik, 29. lutego 2012 godz. 22:25

Nie podoba mi się scenariusz i w ogóle koncepcja tego filmu. Wolałbym obejrzeć film o jednej z najważniejszych postaci drugiej połowy XX wieku (o nietuzinkowej kobiecie, polityce i historii najnowszej). Zamiast tego mamy głównie czyjeś fantazje na temat demencji żyjącej osoby. To jest jednak po prostu niesmaczne, jak to już inni zauważyli. A poza tym kolejne podobne do siebie sceny "domowe" są po prostu nudne. Meryl Streep zaiste znakomita. Ale czy to równoważy wady filmu? Tak to już czasem bywa: film ułomny, a rola wielka.

Rzeź Wabik, 24. lutego 2012 godz. 23:48

Z pewnym zdziwieniem konstatuję, że chociaż Jodi Foster była przepyszna, to bardziej podobała mi się sztuka w Teatrze Słowackiego. Z zupełnie mi nieznanymi aktorami i zrobiona przez zupełnie mi nieznanego reżysera, a jednak lepsza. W kinie trochę się jednak nudziłem, w teatrze ani przez chwilę. Nadmieniam, że najpierw widziałem film. No sorry, ale Polański do spółki z autorką po prostu rozpieprzyli naprawdę dobry (sceniczny) tekst. Polecam spektakl. Film można, ale niekoniecznie.

Coś Wabik, 31. grudnia 2011 godz. 01:43

Zgadzam się, że nowy Coś ogólnie daje radę, chociaż dupy nie urywa. W porównaniu ze starym Cosiem ma słabszy klimat, za to lepsze efekty. Fajnie, że film zrobiono z szacunkiem dla starej wersji, nawiązania i cytaty są miłym bonusem, dla tych , którzy znają film z 1982r. A jak ktoś nie zna, to też może obejrzeć z przyjemnością, niczego mu nie będzie brakowało.
Najsłabszym elementem filmu jest postać pani doktor paleontolog, jakby nie było głównej bohaterki. Strasznie drętwa i nijaka, zupełnie pozbawiona charyzmy i energii. No nie da się uniknąć porównania z Ripley z Obcego (bo filmy bardzo podobne w ogólnym zarysie). Otóż pani doktor rzemyków u sandałów Ripley rozwiązywać niegodna!

Listy do M. Wabik, 31. grudnia 2011 godz. 00:12

Naprawdę bardzo się cieszę, że tak wiele osób jest zachwyconych, ale realnie film jest, powiedzmy, średni. Kiedy czytam w innej opinii: przede wszystkim mądry i PRAWDZIWY, to mogę się tylko ironicznie uśmiechnąć. Jest to bowiem dziełko banalne, naiwne, schematyczne, przewidywalne, ckliwe i mocno oderwane od realnego życia, co zresztą jest cechą większości tego typu produkcji. Scenariusz, owszem, lepszy od większości polskich komedii, ale czy lepszy od byle czego znaczy dobry? Zupełnie nieudana jest postać Romy Gąsiorowskiej, co dziwi, bo to naprawdę zdolna aktorka, ale widocznie nie do komedii romantycznych ma talent. Film jest ciepły, sympatyczny, optymistyczny, to wszystko prawda, a ponieważ o to właśnie chodziło, więc jest OK.

1920 Bitwa Warszawska Wabik, 6. listopada 2011 godz. 18:20

Cóż... Jerzy Hoffman niewątpliwie potrafił robić dobre filmy. Kiedyś. Potop jest po prostu znakomity, Trędowata i Znachor, to bardzo udane ekranizacje, które ciągle świetnie się ogląda, ale Ogniem i mieczem było słabe, a Stara Baśń to już potwornie żenujący gniot. Bitwa warszawska nie jest może żenująca, ale do dobrego filmu brakuje jej bardzo, bardzo dużo. Słaba, niespójna historia, nieprzekonująca ani w wątku historycznym, ani w miłosnym. Co do zdjęć i efektów 3D uważam, że są bardzo słabe. Poczucie ogromnej sztuczności obrazu od pierwszego ujęcia, dziwne światło, dziwne kolory, kłopoty z czerwienią, która dziwnie migocze, potwornie ciemne kadry, mnóstwo szczegółów ginie w nienaturalnym mroku, brak płynności ruchu w zbliżeniach. Naprawdę wiele bardzo widocznych wad.

Żona doskonała Wabik, 14. kwietnia 2011 godz. 16:57

No z góry wiadomo, że raczej nie wartka akcja i porywające gagi mają stanowić siłę tego filmu, ale w zamian liczyłem na porcję francuskiego wdzięku. Czekałem, czekałem i nie doczekałem się. Znany reżyser (Ozon) i gwiazdorska obsada (Deneuve, Depardieu) to niestety czasem za mało. Film jest drętwy i nudny. Odradzam.

Jestem numerem cztery Wabik, 20. lutego 2011 godz. 22:40

Od lat nie widziałem tak dobrego filmu z gatunku szeroko rozumianego SF (poza Avatarem oczywiście).

Green Hornet Wabik, 12. lutego 2011 godz. 10:57

Tego się po prostu nie da oglądać! Długie, rozwleczone ponad wszelką miarę, przegadane, nudne, pozbawione akcji i napięcia NIC. Na szczęście nikt na ten chłam nie chodzi. Byłem na seansie w ogromnej sali. Sprzedano 4 bilety, dwie osoby wyszły w połowie. Ja doczekałem do końca i zaprawdę nie było warto!

Soul Kitchen Wabik, 9. lutego 2011 godz. 00:11

Ten film ma klimat. Pokręcona historia o pokręconych ludziach. Ni to realistyczna, ni to bajkowa. Nawet jak jest totalnie do kitu, to życie bywa fajne. Jak los kopie cię mocno w dupę, to może jutro podsunie coś cennego. Fajnie jest być życzliwym dla innych. Dziwacy bywają fajnymi ludźmi. Prawda, jakie to wszystko odkrywcze? :-) Czy ta banalność przeszkadza? Nie przeszkadza, bo jako się rzekło, jest tu klimat. Jeżeli masz pomysł, żeby pójść na polską komedię, daruj sobie. Sztuka w sztukę nieudane. Idź na Soul Kitchen!

Polowanie na czarownice Wabik, 6. lutego 2011 godz. 22:55

Według mnie udany film. Mroczna baśń dla dorosłych. Bardziej chyba horror niż film przygodowy i fantasy (chociaż jest wszystkim po trochę). Ma spójną historię, która trzyma się wewnętrznej logiki (a to często szwankuje w tego typu dziełach). Duża zaleta, to fajnie pomyślana postać dziewczyny, którą stopniowo coraz bardziej podejrzewamy, że jednak jest wiedźmą. A czy jest... Słaby element to końcowa sekwencja, kiedy wszystko staje się zbyt dosłowne (ale akurat koledze się podobała). Całość ulepiona z nader znanych elementów: jest drużyna, która musi odbyć podróż, a w jej czasie bohaterowie muszą dojrzeć i czegoś ważnego się dowiedzieć, ktoś z drużyny musi zginąć, a ktoś przeżyć itd. Ale ponieważ jest to dobrze zrobione, to fajnie się ogląda.

Chrzest Wabik, 30. października 2010 godz. 13:41

Nie będę oryginalny jak napiszę, że to bardzo dobry film. Ponury i chwilami brutalny, ale na szczęście nie jest to brutalność dla samego epatowania. Bardzo dobra robota filmowa: z niepozornych elementów od początku stworzona bardzo gęsta atmosfera, która nadal się zagęszcza. Mocne sceny pojawiają się znacznie później, niepokój czujemy od pierwszych minut. Dobre, niejednoznaczne zakończenie, które pozwala na indywidualną interpretację, od dającej wiarę w ludzi do totalnie pesymistycznej.

RED Wabik, 30. października 2010 godz. 00:01

Sympatyczna komedia sensacyjna. Porządnie zrealizowana, z dobrą obsadą i niepozbawiona wdzięku. Fakt, nie wszystkim się musi podobać, bo brak tu dowcipów o pierdzeniu i przedwczesnych wytryskach.

Wrogowie publiczni Wabik, 3. sierpnia 2009 godz. 20:17

Standardowy film gangsterski jakich wiele już było. Porządnie zrealizowany, ale to niestety jest po prostu słaba historia. Trudno tu o jakieś większe napięcia i emocje u widza, no chyba że o zagubienie (o co tu chodzi?). Dużo krwawej strzelaniny jak ktoś lubi. Cały czas rozkołysana kamera, jakby kamerzysta dostał pląsawicy. Naprawdę do przesady. Niczego to nie wnosi, a film staje się przykry w odbiorze. Jakby – cholera – w jakimś konkursie startowali, ile zrobią nagłych zwrotów kamery w 15 sekundowym ujęciu.

007 Quantum of Solace Wabik, 21. grudnia 2008 godz. 11:17

Quantum catastrophe!!! Porażka, żenada i nuuuuda!!! Nie zbliżać się do kina! Ten film jest tak słaby, że nawet nie chce mi się pisać co ma nieudane. Wszytsko ma nieudane!!! Żeby za taką potworną kasę nawet nie sfilmować i nie zmontować porządnie scen walki i pościgów! Niewiarygodne! Nawet piosenka jest do kitu!

The Incredible Hulk Wabik, 21. czerwca 2008 godz. 23:45

Hulk to... Hulk. Komiks na ekranie. Głupiutki, naiwniutki, dziury w scenariuszu jak w starych majtkach. Można zobaczyć, jak kto lubi. W swojej klasie film na średnim poziomie. Przeciez wiadomo, ze tam o nic nie chodzi tylko o odjazdowe naparzanki. Najgorszy element: rola Liv Tyler - drętwa i strasznie irytująca.

Elizabeth: Złoty wiek Wabik, 23. stycznia 2008 godz. 21:18

To naprawdę słaby film. Cate Blanchett robi co może, ale przy takim scenariuszu niewiele może. Wszystko w tym filmie jest płytkie, nijakie, blade, drętwe i NUDNE jak cholera. To nie jest dobry film historyczny, ani biograficzny, ani batalistyczny, ani dramat, ani nawet romans. Dobre są tylko kostiumy. Mimo podtytułu The Golden Age, NICZEGO się nie dowiemy z tego filmu o Złotym Wieku Anglii. Zadziwiające, ale lepiej się bawiłem na Alien vs. Predator 2.

Pora umierać Wabik, 3. listopada 2007 godz. 16:29

Ciekawy, ale też przesadnie chwalony
Kino autorskie w pełnym znaczeniu. Subtelny, niespieszny film. Aktorsko znakomity. Piękne zdjęcia. Ale, błagam, nie róbmy z tego arcydzieła! Nie czarujmy się - scenariusz jest słabiutki. Jeżeli to ma być szczytowe dokonanie polskiej kinematografii, to niestety nadal mamy bardzo kiepską kinematografię.

Piękność w opałach Wabik, 31. października 2007 godz. 15:07

Bardzo przeciętny film
W ostatnich latach mogliśmy oglądać wiele naprawdę znakomitych czeskich filmów (m.in. Zelenki, Ondricka czy samego Hrebejka). Niestety Piękność w opałach do nich ZDECYDOWANIE NIE NALEŻY. To banalna, nudna i męcząca historyjka o niczym, w której wcale nie ma wielkiej psychologii (jak chcą niektórzy). Historie o niczym bronią się, jeżeli mają klimat. Tu niestety nie ma żadnego klimatu. Kilka dobrych scen i niewątpliwy autentyzm nie tworzą jeszcze dobrego filmu. Strata czasu i pieniędzy!

Po prostu razem Wabik, 30. października 2007 godz. 13:30

Po prostu fajny
Zrobiony ze smakiem i bez przesady, milusi film o życiowych nieudacznikach i emocjonalnych popaprańcach, którym się jednak udaje. Potężna dawka optymizmu!

Opowieści z Ziemiomorza Wabik, 29. maja 2007 godz. 17:58

Szkoda czasu
Nieciekawa fabuła. Nieatrakcyjna kreska i animacja. Jeżeli ten film wywołuje jakiekolwiek emocje, to tylko poprzez wspomnienie książki. Ci co nie czytali prawdopodobnie usną. I NIE JEST to adaptacja Ziemiomorza jak wszyscy piszą (czym tylko dowodzą swojej ignorancji) tylko film luźno oparty na wątkach 3. i 4. części cyklu.

Diabeł ubiera się u Prady Wabik, 27. października 2006 godz. 22:16

Żałosne !!!
Banał, taniocha i straszna płycizna. Wszystko to widzieliśmy już ze sto razy. Banalni bohaterowie, banalne problemy, banalne wybory itd. I Meryl Streep też niczego tu nie ratuje. Owszem to profesjonalistka, zagrała z werwą, ale co z tego? To film o niczym. Na poziomie intelektualnym i emocjonalnym gimnazjalistek (i to tych mniej rozgarniętych). Wyłącznie dla wiernych czytelniczek Bravo Girl, które starszym siostrom podbierają Avanti.

SEXiPIStOLS Wabik, 11. sierpnia 2006 godz. 00:13

Fajna zabawa
Film milutki i... głupiutki. Ale to drugie naprawdę w niczym nie przeszkadza. To przecież nie jest dramat społeczny. Dziewczyny po prostu świetne, można jeść łyżkami. Chwilami irytująco złe zdjęcia. W sam raz na lekki początek weekendu.

Epoka lodowcowa 2: Odwilż Wabik, 29. maja 2006 godz. 21:50

Może być
Film zgrabny i zabawny, czyli taki jak wszyscy oczekiwali :) Ale jeżeli już go porównywac z jedynką to jest zdecydowanie słabszy! Przede wszystkim dlatego, że brak tu takiej fajnej, zamkniętej historii do opowiedzenia. To raczej zestaw scenek i gagów mało ze sobą powiązanych.

Kod da Vinci Wabik, 29. maja 2006 godz. 21:35

He-he-he
Głupi, nudnawy, za długi, przeładowany film dla ignorantów i osobników bezkrytycznych. Powalająca nieoryginalność historii: to jest koktajl z potwornie zużytych sładników. Nagromadzenie idiotyzmów przekracza wszelkie normy. Bardziej irytujący niż wciągający, bardziej męczący niż trzymający w napięciu. W wielu momentach po prostu groteskowy. Za to zupełnie przyzwoity aktorsko. Rany, o co to całe halo??!!

Capote Wabik, 14. marca 2006 godz. 14:19

W pierwszym odbiorze nudnawy, ale wart przemyślenia
W takim najbardziej filmowym sensie jest to dziełko takie sobie. Bez rewelacji, oprócz spektakularnej roli P.S. Hoffmana jako Trumana. A jednak film zmusił mnie do myślenia, wracałem do niego wielokrotnie przez kilka dni. Podnosi naprawdę ciekawe problemy. Czy wolno igrać z cudzymi uczuciami, wykorzystywać cudzą bezbronność, nawet jeśli ten ktoś jest zbrodniarzem? I w imię czego: sztuki? kariery? prawa do informacji? Jak daleko można się posunąć w manipulacji, żeby samemu nie stracić więcej? Poza tym to ciekawe spojrzenie na odwieczny dualizm artysta-człowiek. Jakoś tak to już dziwnie na świecie jest, że wybitne i utalentowane artystycznie jednostki są często pokręcone, nieprzystosowane, trudne dla otoczenia, kosmicznie egocentryczne, kabotyńskie, małostkowe. I niewykluczone, że z tego pokręcenia rodzi się sztuka.

Czas, który pozostał Wabik, 14. marca 2006 godz. 13:38

Porządne, mądre kino
Całkiem dobry film o umieraniu. Fakt, temat zgrany niemiłosiernie. Ale ten obraz ma poważne zalety. Obnaża bezgraniczną bezradność bohatera wobec oczekiwanej śmierci. I to jego wielka siła. Romain niby chce coś z tym zrobić: a to rzucić się w wir rozpusty, a to okazać trochę czułości rodzinie, a to zrobić coś dobrego dla obcych ludzi, ale to się średnio udaje i przede wszystkim nie przynosi rozwiązania głównego problemu. Filmowi udaje się uniknąć takich ssstrrrasznie wzruszających scen, obrzydliwie ckliwych i najczęściej oderwanych od rzeczywistych ludzkich zachowań, których pełne są podobne dzieła. A przede wszystkim nie serwuje widzowi taniochy, w postaci naiwnych pocieszeń i niby-happy-endów. Ciekawe czego by chcieli Ci, którym brakuje tu głębi i przesłania. Może końcowej sceny, w której Romain pośród światłości i dźwięków trąb wstępuje do nieba, bo odkupił swoje winy?

Wyznania gejszy Wabik, 13. marca 2006 godz. 16:52

Powiew egzotyki dla niewymagających
Muszę się zgodzić z opinią, którą gdzieś przeczytałem - film elegancki ale nudnawy. Niewiele się dzieje. Wątek miłosny zupełnie nieprzekonujący. Co za głupawy pomysł, żeby Chinki grały Japonki! Irytujące. W ten sposób chciano oddać klimat dawnej Japonii?? I jeszcze ta Ziyi Zhang w głównej roli. To już nie ma na świecie innych aktorek, musi grać we wszystkim? (Przyczajony tygrys, Hero, Latające sztylety) Zresztą po prostu jest kiepska jako gejsza. Jej mentorka, Mameha (Michelle Yeoh) to ma klasy za dwie. Ale ta bidusia? Zaiste trudno dociec na czym polegała przemiana ze służącej w nieprzeciętną i sławną gejszę (poza makijażem oczywiście).

Wierny Ogrodnik Wabik, 29. października 2005 godz. 15:19

Nudny
Intryga obiecująca, temat poważny, obraz Afryki dający do myślenia, aktorstwo bez zarzutu, ale film niestety ponury, męczący i (co jest największą wadą) nudny.

Jeden dzień w Europie Wabik, 6. września 2005 godz. 21:46

Dobry również dla nie-socjologów
Pomysł na film mało oryginalny. No po prostu nieodparte jest skojarzenie z "Nocą na Ziemi" Jarmusha, ale filmów nowelowych z jakimś "łącznikiem" było wiele. Przesłanie też chyba mocno wyświechtane (no bo niby co? że tacy jesteśmy podobni w tej Europie, choć różni?). A jednak warto! Jeżeli ma się talent i zmysł obserwacji ludzi, można zrobić film udany, chociaż nie odkrywczy (zresztą wszystko już było, a to przecież nie powód, żeby nie robić nowych filmów). W czterech miejscach Europy, jednego dnia, ludzie w obcych krajach wpadają w kłopoty w związku z kradzieżą. Z banalnego pomysłu naprawdę dużo wyciśnięto. Film zabawny i niegłupi. Trochę bazuje na narodowych stereotypach, ale pochyla się nad nimi z życzliwością. Znakomite postaci i relacje między nimi. Polecam.

Wojna światów Wabik, 1. sierpnia 2005 godz. 23:33

Przeciętne kino rozrywkowe z dobrymi zdjęciami
Żadna tam rewelacja, ale też nie dno, nie ma co przesadzać. Można obejrzeć z pewną przyjemnością i tyle. Nie wiem czy Spielberg miał jakieś głębsze ambicje (niektórzy twierdzą, że tak). Jeżeli miał, to mu nie wyszło - na poważnie można mówić tylko o filmie rozrywkowym, melanżu SF z kinem akcji. Sporo idiotyzmów, które ciężko przełknąć, logika w tym filmie działa w mocno ograniczonym zakresie. Np. po dziwnej burzy wysiada cała elektronika, ale kamera jakiegoś gościa na ulicy akurat działa, w innym momencie spadający samolot burzy pół domu i rujnuje okolicę, ale stojący na podjeździe samochód głównego bohatera nie ma nawet wybitej szyby i oczywiście bez problemu przejeżdża przez miejsce katastrofy itd, itd. Na osłodę dobre efekty i zdjęcia Kamińskiego. PS. Jak Dakota Fanning dalej będzie grała w co drugim amerykańskim filmie i znowu zobaczę jej wytrzeszczone ślepia, to chyba zwymiotuję.

Gwiezdne wojny: część III - Zemsta Sithów Wabik, 8. czerwca 2005 godz. 22:09

Mimo wad całkiem fajny
Część III jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich nowych "Gwiezdnych wojen". Wreszcie coś się dzieje, a nie dostajemy tylko serii efektownych, ale nudnych gadżetów. I to pomimo tego, że różne wątki fabuły sprawiają aż nadto wrażenie usilnie poupychanych w ramy narzucone znaną przecież przyszłością bohaterów. W "Zemście Sithów" jest mrocznie, ponuro i fatalistycznie. Przeznaczenie się dopełnia. Można oczywiście w nieskończoność gloryfikować stare części i powtarzać, że nowe im nie dorównują, co zresztą jest w dużym stopniu uzasadnione. Nie można jednak ignorować faktu, że pierwsza trylogia powstała w innych czasach, dla publiczności o innej wrażliwości i co innego wówczas można było w kinie uznać za rzecz awangardową lub efektowną. Obecni trzydziestolatkowie – trzon sympatyków serii oglądali stare "Gwiezdne wojny" jako dzieci. Obiektywnie również tamte filmy mogą razić infantylnością i innymi wadami. PS. Najgorszym elementem GW III jest Hayden Christensen, który wygląda jak postarzony dzieciak, a całą mroczność i rozterki Anakina próbuje oddać stale przesadnie marszcząc brwi i spoglądając spode łba, co szybko staje się groteskowe. To już Yoda, choć komputerowy jest lepszym aktorem i bardziej wierzę w odegrane przez niego emocje!

Czekając na Joe Wabik, 11. maja 2005 godz. 20:55

Ten film zostaje w głowie po wyjściu z kina...
No rzeczywiście polski tytuł jest po prostu kretyński. "Czekając na Joe" brzmi jak tytuł komedii romantycznej (Joe pewnie gdzieś zapił z kumplami, ona czekała i była zawiedziona, więc Joe musiał się potem starać, żeby ją odzyskać). "Touching the Void" to "Dotknięcie pustki", nie tylko dobrze brzmi, ale stanowi również świetny klucz do interpretacji filmu. I po cholerę było psuć??? Czasem mi się wydaje, że w Polsce trwa nieustający konkurs na najlepiej spieprzony tytuł zagranicznego filmu. To opowieść o wyprawie w wysokie Andy. Ale nie spodziewajcie się powtórki z "K2". Żadnych klimatów kina przygodowego, fajerwerków i ozdobników scenariuszowych. To rekonstrukcja autentycznej wyprawy, paradokument. Aktorzy prawie się nie odzywają, słyszymy głównie relację prawdziwych uczestników zdarzeń. I napięcie budowane zupełnie inaczej – od razu wiemy kto przeżył. W zasadzie prawie można by się zgodzić z tymi, którzy twierdzą, że film jest nudny. Prawie. Teoretycznie taka formuła skazana jest na przynudzanie, ale w rzeczywistości trudno pozostać na ten film obojętnym. A rozstrzygnięcie czy to "tylko" film o niezłomności człowieka, czy może dotyka metafizyki pozostawiam każdemu widzowi na własny jego użytek. Reżyser niczego nie narzuca, żadnych łatwych podpowiedzi. Dobre zdjęcia. Polecam. Nie tylko dla miłośników alpinizmu (sam do nich nie należę).
Wabik , 2004-04-14 19:58:00

Sahara Wabik, 6. maja 2005 godz. 21:42

Na lekki początek weekendu
Ogólnie fajny film rozrywkowy, tylko trzeba na wejściu zaakceptować konwencję. Nagromadzenie nieprawdopodobieństw i idiotyzmów jest po prostu kosmiczne, czyli... w gatunkowej normie. Mnie się podobała głównie pierwsza połowa z pięknie i niekonwencjonalnie pokazaną Afryką. Zajefajna muzyka, współtworząca lekki klimat filmu. I tylko do tego klimatu nie pasuje to, że film jednak ociera się o bardzo poważne i realne problemy współczesnej Afryki. Lepiej by było konsekwentnie pójść w zabawę, pastisz i zgrywę.

Bezdroża Wabik, 19. kwietnia 2005 godz. 16:32

Można, ale niekoniecznie
Film o tzw. zwyczajnych ludziach. Jego siłą jest autentyzm. Świat pełen jest takich nudnych pierdołów i patologicznie niedojrzałych gnojków jak bohaterowie, a nie jakichś barwnych figur. Podobało mi się to, że w Kalifornii, krainie poniekąd mitycznej, asfalt też jest połatany, krawężniki wyszczerbione, a samochody brudne. Mieszkania bohaterów wreszcie nie wyglądają jak katalog firmy dekoratorskiej itd. Historia jest naprawdę przekonująca. Ale to jeszcze nie powód, żeby ten film obwoływać wybitnym dziełem. Jakoś nie dostrzegłem głębszej refleksji czy okazji do wzruszeń. Ot, celna obserwacja. I tyle. Jestem przekonany, że podobnych filmów powstaje mnóstwo w nurcie tzw. kina niezależnego, tylko my je rzadko mamy okazję oglądać.

Dom latających sztyletów Wabik, 16. kwietnia 2005 godz. 01:34

Barwnie, egzotycznie, baśniowo
Jeżeli komuś podobał się Tygrys ze smokiem oraz (zwłaszcza) Hero, to i Dom sztyletów powinien zobaczyć. Po prostu trzeba mieć predyspozycje do tego, żeby przez 2 godziny tylko podziwiać urodę obrazu i ruchu. Zapewne nie dla każdego jest to strawne. Bo historyjka jest tak naprawdę głupawa i za Chiny (nomen omen) nie da się wziąć na poważnie miłosnych i ideowych rozterek bohaterów. Ale za to te barwy, plenery, choreografia i zdjęcia... Mniam!!! Niestety mnie osobiście bardzo przeszkadzały liczne niedoróbki, podwójnie irytujące w filmie ogólnie BARDZO starannie zrealizowanym. Różne takie znikające i pojawiające się na zmianę w różnych ujęciach, bez żadnego sensu łuki, konie, krew czy zaostrzone paliki.

Poznaj moich rodziców Wabik, 9. marca 2005 godz. 14:16

Jeżeli chcesz zachować dobre zdanie o Streisand, Hoffmanie, De Niro - nie oglądaj!!!
Choroba sequeli w pełnym rozkwicie. Z wdzięku pierwszej części nie pozostało dosłownie nic. Przypadkowa zbieranina gwiazd, które akurat miały wolne, a nie miały dość rozsądku by odmówić (do poprzedniej obsady dokooptowano Streisand i Hoffmana). Ich zadanie: wyłącznie zapewnić oglądalność, bo grać to już im się nie chciało (zresztą może nikt tego od nich nie oczekiwał). Dowcipy w dużej części prymitywne i niesmaczne, do tego stopnia, że człowiek z zażenowaniem patrzy na ekran, gdzie niemiłosiernie mizdrzą się niegdysiejsi giganci kina. Bardzo przykre doznanie dla kinomana. Najlepiej zapomnieć, że taki film powstał.

Grek Zorba W, 9. marca 2005 godz. 13:33

Zgred Siorpa? :-))

Trzeci kris, 8. marca 2005 godz. 23:48

A propos polskich filmów...
Akurat "Symetria" miała ewidentne braki warsztatowe. To interesujący film, ma interesujący pomysł, interesującą historię powstania i osobę reżysera. Tylko filmem jest nie do końca udanym. A "Dzień świra" widziałeś?

Płonąca pułapka Wabik, 8. marca 2005 godz. 23:29

Zaiste pułapka... na naiwnego widza
Moja opinia na temat tego arcydzieła współczesnej sztuki filmowej jest odmienna od większości niżej zamieszczonych. Rzekłbym: odmienna ekstremalnie. Chwyta za serce? Dobre aktorstwo? Cudowny? Rany Boskie! Kiedy? Toż to jest ordynarna sztampa do potęgi, przeładowana żałosnym sentymentalizmem. Ckliwy banał, tandeta i efekciarstwo. Emocjonalnie poziom wenezuelskiej telenoweli. Aktorzy chyba przypadkiem wpadli w przerwie na lunch, ktoś podał im kaski i tak jakoś poszło. Scenariusz (o ile był) przypuszczalnie uległ jakiejś poważnej awarii (np. na jedyny egzemplarz rozlała się kawa, potem rozsypały się kartki, więc poukładano je dowolnie, a część zginęła, więc ktoś dołożył trochę z dziewiętnastowiecznej powieści dla pensjonarek). Reżyser był niedysponowany więc zastąpiła go babcia. Nie zbliżać się do kina!!!!!!!!

Lawendowe wzgórze Wabik, 8. marca 2005 godz. 22:17

Subtelne kino
Skromna (w sensie użytych środków), niespieszna i refleksyjna opowieść. Bez fajerwerków, sensacji i tanich żartów. Dobrze zrobione i bardzo europejskie w swym stylu kino. Choć właściwie niewiele się dzieje, myślący widz na pewno nie będzie się nudził. Ten film ma swój klimat. Naprawdę pięknie są pokazane relacje między siostrami. O swoich emocjach mówią niewiele, ale jakże treściwie! Można by oczekiwać wiecznej zgryźliwości (z ewentualną domieszką humoru), bo taki obraz samotnych starszych pań jest serwowany nader często. Tymczasem mamy tu wzajemne zrozumienie, bliskość i wsparcie. Reżyser na szczęście nie starał się wszystkiego domknąć, spuentować, skomentować. Woli obserwację bohaterów, sugestię. Raczej zachęca do własnej refleksji niż daje proste odpowiedzi. Z innej beczki: niestety muszę się zgodzić, że ten niby-polski, którym posługuje się Andrea (i skąd do cholery takie imię u Polaka?!) jest wybitnie irytujący. Niepojęte, że w brytyjskim, porządnie zrealizowanym filmie, nikt nie zadbał o jakąś konsultację językową. Albo, że aktor nie może się nauczyć pięciu słów w obcym języku. Na szczęście Andrea jest moim zdaniem postacią drugoplanową w tym filmie. A wyśmienity duet Dench-Smith (siostry) potrafi bardzo wiele zrekompensować.

Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna Wabik, 8. marca 2005 godz. 21:21

Refleksyjny
Po pierwsze uważam, że to jest film uniwersalny (nie tylko dla amatorów lub znawców klimatów orientalnych). Owszem, jest osadzony w obcej nam kulturze i religii, ale ma to drugorzędne znaczenie. Moim zdaniem to film o dojrzewaniu, o dokonywaniu wyborów i ich konsekwencjach. O tym, że każdy może się jeszcze czegoś od innych nauczyć. I o tym, że naprawdę wszystko już było, tzn. świat się zmienia, ale ludzie są wciąż tacy sami: tak samo kochają, nienawidzą, pożądają, popełniają te same błędy, uczą się (lub naukę odrzucają). Strona plastyczna filmu godna pochwały. I ten motyw cyklicznie zmieniających się pór roku, jeden z moich ulubionych. Spokojne, refleksyjne kino. Warto!

Pianistka W, 16. lutego 2005 godz. 18:05

Gdzie zatem Twoja recenzja, Moniko???

Pianistka Wabik, 16. lutego 2005 godz. 14:52

do efraima
Tu każdy może zamieścić swoją opinię o filmie. I nie trzeba jej zaraz tytułować "do wabika" tylko dlatego, że jest od Wabikowej różna. Wabik nie potrzebuje tłumaczenia o czym ten film opowiada, bo Wabik go widział. Otóż Wabika on nie porusza, w każdym razie nie w takim sensie jak efraima. Dosadny to on jest, ale dla Wabika to wada. Wabik miał już wcześniej świadomość, że wokół żyje wielu ludzi, których relacje z otoczeniem w sferze seksu (i innych) są mocno zaburzone. Nie potrzebował do tego "Pianistki". A Huppert była rzeczywiście świetna. I co z tego? P.S. Przy okazji gratuluję znajomych.

Pianistka Wabik, 16. lutego 2005 godz. 00:23

Nie, nie i jeszcze raz NIE!
Ten film tylko udaje głęboki. Tylko udaje, że ma coś ważnego do powiedzenia o kondycji człowieka. Swoją intelektualną pustkę nieudolnie pokrywa dosadnością. PS. Sorry gege i inni zachwyceni, ale co to ma być "Kariera zawodowa wplynela na samotnosc kobiety uwiklanej w jarzmie seksu"? Rany Boskie! Mądrości jak ze sztambucha pensjonarki!
Wabik , 2004-10-30 13:06:49

Garfield (2004) Wabik, 16. lutego 2005 godz. 00:16

:-(((
Garfield jest SUPER, ale film o Garfieldzie jest tragicznie słaby. Z prawdziwego Garfielda nie zostało dosłownie nic! A może go wykastrowali? Wyłącznie dla bezkrytycznych dzieciaków. Najwyżej do 12 roku życia.

Zatoichi Wabik, 16. lutego 2005 godz. 00:02

Chwilami zabawny, ale też mocno przynudza
Trudno ocenić ten film ze względu na jego odmienność od kina, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Po prostu brak dobrych punktów odniesienia. Jest egzotyczny i dziwny, a może nawet dziwaczny. Zatem jest zrozumiałe, że wywołuje tak rozbieżne opinie. Można jego poetykę "kupić", albo nie, można w kinie chichotać, albo skwitować wzruszeniem ramion. Zależy od widza. Natomiast dwie rzeczy trzeba zauważyć: 1) To jest film w konwencji buffo i nie można go brać zbyt poważnie. 2) Ostentacyjna tandetność tego filmu jest zamierzona.

Zatoichi Wabik, 15. lutego 2005 godz. 23:39

Do BloodyMary :-)
Mary, jesteś wielka! W czasie seansu obserwujesz twarze innych widzów, a nawet interpretujesz ich wyraz. Jak wiadomo w kinie jest raczej ciemno. Ponadto osoby siedzące przed nami widać tylko od tyłu, a odwracanie się i wgapianie w osobę siedzącą za nami raczej nie należy do akceptowalnych zachowań kinowych. No, można rzucić okiem na boki, ale to tylko profil i przy tym niedostatku światła... Zaiste musisz mieć dobry wzrok.

Bardzo długie zaręczyny Wabik, 15. lutego 2005 godz. 17:01

Piękny
Piękny film o miłości, wierności i o tym, że ludzie mogą być sobie przeznaczeni, a przynajmniej o tym, że czasem w to wierzą i że wiara czyni cuda. No... każdy chciałby być tak kochany! Przy czym historia nie jest nudna i rażąca tanim sentymentalizmem, jak to często z romansami bywa. Mamy tu bowiem – znany raczej z filmów kryminalnych – motyw prywatnego śledztwa i mozolnego dochodzenia bohaterki do prawdy. Matyldzie co chwilę urywają się tropy i wydaje się, że sprawa jest beznadziejna. A cała intryga jest opowiedziana naprawdę przednio. Jest to też film piękny plastycznie - jak na Jeuneta przystało: piękne plenery, piękne zdjęcia, urocze nadużywanie filtrów barwnych (to jest jak znak firmowy), niespotykana dbałość o szczegóły i rekwizyty, wreszcie efekty specjalne, które nie są objawem gadżetomanii, a służą wyczarowaniu klimatu. Radość dla oczu. Jest to jeszcze film antywojenny. Może za dużo naraz? Wcale nie, jeżeli scenarzysta, reżyser i aktorzy sobie radzą. Ci sobie poradzili koncertowo!
Wabik , 2005-02-14 14:01:39

Bliżej Wabik, 15. lutego 2005 godz. 16:59

3/4
Miało być: tak mniej więcej po 3/4 opowieści. :-)

Bliżej Wabik, 15. lutego 2005 godz. 16:53

Bardzo dobry film... w trzech czwartych
Opowieść o skomplikowanych relacjach emocjonalno-seksualnych czwórki bohaterów. Jak dla mnie nawet trochę zbyt skomplikowanych, ale z drugiej strony, gdyby były proste, to nie byłoby o czym robić filmu. Bohaterowie bardzo chcą być z kimś BLIŻEJ i być naprawdę, ale nie bardzo im wychodzi. Spokojna narracja skupiona na postaciach, a te naprawdę dobrze poprowadzone. Bardzo ciekawa jest postać Alice, dziewczyny znikąd, o której nic nie wiemy i nic właściwie się nie dowiadujemy do końca. Atutem filmu jest świetne aktorstwo. Film daje do myślenia. Jednak scenarzysta przedobrzył w pewnym momencie, tak mniej więcej po ¾ opowieści. Dla mnie stanowczo było za dużo o jedno rozstanie i powrót, o jedno "teraz kocham, a teraz nie kocham". Zaczęło być groteskowo. Dlatego rozumiem tych co się filmem zachwycają i tych, którzy są nim poirytowani. Jednak polecam.

Aleksander Wabik, 14. lutego 2005 godz. 14:38

Do Bloody Mary: Kto się myli...
Po pierwsze ten film jest poprawny politycznie, a nie historycznie!! I naprawdę nic mnie nie obchodzą wiadomości pochodzące wprost w materiałów reklamowych dystrybutora, że Stone pracował nad scenariuszem 15 lat. Zresztą choćby i pracował 20 dla mnie się liczy to, że efekt końcowy jest niezadowalający. Trzeba też pamiętać o amerykańskim systemie produkcji filmów: dyktat tych co wykładają kasę i równanie w dół wg filozofii "co się lepiej sprzeda". Ja nie wątpię w zaangażowanie ekipy, tylko co to ma do rzeczy?? Film tak naprawdę powstaje w montażu! Stone jest wybitnym reżyserem, ale nikt nie kręci samych arcydzieł. Pozdrawiam.

Superprodukcja Wabik, 5. lutego 2005 godz. 15:55

Norma w polskim kinie, czyli kiepściutko
Superprodukcja? Ani super, ani produkcja!

Trio z Belleville W, 5. lutego 2005 godz. 15:51

Fajne
Inny, oryginalny, niebanalny, zaskakujący, zabawny, dziwny, zakręcony, interesujący.

Aleksander Wabik, 5. lutego 2005 godz. 15:41

Post scriptum
Na pewno warto zobaczyć sceny batalistyczne i biust Rosario Dawson (Roxana)

Aleksander Wabik, 5. lutego 2005 godz. 15:33

Można zobaczyć, ale niektórzy przysypiają
Ten film byłby niewątpliwie lepszy, gdyby dobrze obsadzono tytułową rolę. Farrell jest aktorem nie mającym za grosz charyzmy. To ma być wielki wódz, człowiek władczy, umiejący podporządkować sobie innych i próbujący dosięgnąć marzeń??? Żenada, porażka! Dla odmiany miłą niespodzianką była Angelina Jolie jako Olympias. Cały czas balansuje na granicy przesady. No to przynajmniej jest rola na miarę królowej i kobiety, która wie czego chce. Niesłychane wręcz są słowotoki w tym filmie i bez tego za długim. Gadają i gadają. Gada Hopkins, gada Jolie i gada sam Farrell, a niewiele z tego gadania wynika. A z drugiej strony są w filmie dziwne przeskoki i momenty, które aż się proszą o jakieś dopowiedzenie. Inaczej mówiąc mam poważne zastrzeżenia do scenariusza. A na dodatek ta doklejona Aleksandrowi na siłę, anachroniczna i skrojona na modłę amerykańskiej poprawności politycznej, idea braterstwa ras i narodów. Litości! Czy ten film w ogóle próbował się zmierzyć z fenomenem jednej z najbardziej spektakularnych postaci w historii? Wątpię.

Lalki Wabik, 5. lutego 2005 godz. 14:27

Dziwny, niezrozumiały
Pewnie, że film jest niezwykły. To niewątpliwie rzecz bardzo oryginalna na naszych ekranach. Owszem, widoczna jest dbałość o plastyczną stronę dzieła. Ale co do jego symboliki, metaforyki no to niestety pozostaje dla mnie w dużej mierze nieczytelna. Mimo moich najszczerszych chęci film do mnnie nie dotarł i nie byłem w stanie odebrać go emocjonalnie. Oczywiście nie zabraniam nikomu się zachwycać, ale zrozumieć tego nie potrafię. PS. Do wszystkich mądrali: Lalki pokazane w filmie nie są marionetkami.
Wabik , 2005-01-12 16:09:03

Mulholland Drive Wabik, 5. lutego 2005 godz. 14:26

Zagadkowy ten Lynch...
Po raz kolejny próbowałem się przekonać jednak do kina Lyncha, do jego stylu i klimatu. Bardzo bowiem nie lubię odrzucać czegoś z góry. Podobnie jak nie lubię, kiedy ludzie krytykują coś o czym nie mają pojęcia (częste zjawisko niestety). A ten Lynch ma swoje spore grono zwolenników. No więc - myślałem sobie - może jednak coś w tym jest. Może poprzednie złe wrażenia były jednak przypadkiem? Niestety znowu klapa! Jeśli coś wartościowego w tym specyficznym kinie jest, to mnie to nie bierze. No nie da rady i już! Nuda, zero emocji, zero zabawy, zero zaciekawienia.
Wabik , 2004-10-30 14:28:05

Ocean's Twelve: Dogrywka Wabik, 5. lutego 2005 godz. 14:25

Nadal Dno
Uprzejmie wyjaśniam, że nie jestem nadętym snobem i lubię dobrze zrobione kino rozrywkowe. Za intrygą w wielu innych filmach jakoś spokojnie nadążam, nawet jeśli jest pokręcona. Ten film miał być właśnie miłą rozrywką na koniec dnia. Niestety nie był. Intryga mnie zmęczyła, a całość znudziła. Zanim się to skończyło przestało mnie obchodzić kto co komu i kiedy ukradł. Humoru (dobrego) jakoś nie dostrzegłem.
Wabik , 2005-01-27 16:53:44

Ocean's Twelve: Dogrywka Wabik, 4. lutego 2005 godz. 12:20

Dno
"Ocean's eleven" nie był niczym rewelacyjnym, miał jednak pewne zalety luksusowego kina rozrywkowego. "Dogrywka" jest po prostu całkowicie niestrawna. Film nie jest ani zabawny, ani zajmujący. Przegadana, skomplikowana mega-nuda. Nawet przy najwyższym wysiłku za cholerę nie wiadomo o co w tym chodzi. Postaci nie mają w sobie ani odrobiny życia, samo drewno. Nie można ich polubić, nie można ich nawet nienawidzić, można tylko mieć je gdzieś. Z najwyższym trudem wytrwałem do końca. Szajs!
Wabik , 2005-01-26 19:14:15

Pręgi Wabik, 4. lutego 2005 godz. 12:17

Do GhostRidera
Do GhostRidera
Doprawdy nie rozumiem, dlaczego GhostRider poświęca tyle miejsca na polemikę z tym, że "Pręgi" są reklamowane jako polski kandydat do Oscara, a tym bardziej nie rozumiem dlaczego to robi tekście zatytułowanym "Do Wabika". Ja o żadnych oskarowych aspiracjach "Pręg" w ogóle nie wspominałem! I podobnie jak dla GhostRidera nie jest to dla mnie żaden argument. Tu akurat zgadzam się z moim szanownym adwersarzem. Co do wartości samego filmu, każdy z nas na szczęście może pozostać przy własnym zdaniu. Nadmieniam również, że w najmniejszym stopniu nie zabierałem głosu w dyskusji na temat opozycji "młodzi" kontra "starzy" w polskim kinie. To specjalność miesięcznika "Film". Nie moja. Pozdrawiam.
Wabik , 2004-10-30 11:15:02

Pręgi Wabik, 4. lutego 2005 godz. 12:16

To trzeba zobaczyć
To zdecydowanie najlepszy polski film co najmniej od pięciu lat (czyli od "Długu"). Pewnie bym ostrugał w Pręgach ze dwie lub trzy sceny, które być może dryfują trochę w stronę tandety... Ale to nic, przyzwyczajony jestem do tego, że żadnego właściwie filmu nie kupuję w stu procentach od początku do końca. Te sceny i tak nie psują całości. Ten film naprawdę uderza po emocjach, przykuwa uwagę i daje do myślenia. Jestem przekonany, że ludzie odczytują go na różne sposoby, choćby w zależności od tego jakie kto miał dzieciństwo, w jakim jest wieku, czy sam jest ojcem. Ja dziękowałem Bogu, że miałem innych rodziców, ale wcale moje przemyślenia na tym się nie skończyły. Mnie tak naprawdę przeszkadzała tylko jedna scena. I to nawet nie dlatego, że była zła. Przeciwnie: była wiarygodna i dobrze zagrana. A rozzłościło mnie to, że ja się spodziewałem takiego właśnie rozwoju tej sceny. Po prostu wiało z niej aktualną publicystyką, a pewnych tematów człowiek czasem ma dość. To scena spowiedzi. Kto widział zrozumie, o co mi chodzi. Jest parę znakomitych momentów w tym filmie. Tylko jeden przykład: krótka rola Doroty Kamińskiej (z trudem ją rozpoznałem), całkowicie na przekór jej emploi. Samo mięso! To trzeba zobaczyć! PS. Nie przejmujcie się opiniami GhostRidera czy innej ameryki! Jeżeli oczekujecie w filmie czegoś innego niż parę eksplozji i piersiastej blondynki, to warto zobaczyć "Pręgi".
Wabik , 2004-10-26 16:14:51

Rybki z ferajny Wabik, 4. lutego 2005 godz. 12:14

Taki sobie...
To ewidentne odcianie kuponów od popularności Shreka czy Epoki lodowcowej (a po drodze były jeszcze inne filmy). Pewna konwencja humoru w filmie animowanym, która niewątpliwie była odkrywcza, przesadnie esploatowana zaczyna nużyć. Historyjka prościutka jak na film dla dzieci przystało. Dla dorosłych są liczne smaczki - cytaty i nawiązania do znanych filmów i w ogóle popkultury. Niekótre całkiem fajne (np. pojawiają się pierwsze rekiny na początku - słyszymy muzykę ze "Szczęk"). Mimo to film jako całość się nie broni. Średniak.
Wabik , 2004-10-30 13:56:48

Vinci Wabik, 4. lutego 2005 godz. 12:12

To taki sympatyczny, fajny film
Jest intryga kryminalna, przyzwoita zupełnie, która zgrabnie zbiera film do kupy. Ale wcale nie ona jest najważniejsza. Ważniejszy jest ogólny klimat, poczucie humoru, sympatyczni i wyraziści bohaterowie. Wszystko opowiedziane naprawdę z wdziękiem, lekkością i klasą. Do tego ślicznie sfilmowany Kraków, dobre aktorstwo. I wreszcie młodzi zdolni, a nie te w kółko opatrzone twarze. To żadne wielkie dzieło oczywiście. Po prostu zgrabny, zabawny film. Dobra robota! [Boże, jak nam potrzeba takich filmów w polskim kinie!!]
Wabik , 2004-10-30 14:46:32

Iniemamocni Wabik, 4. lutego 2005 godz. 12:10

Zdecydowany niedosyt
Jako film dla dzieci bardzo dobry. Jako film również dla dorosłych niestety rozczarowuje. Całość nijak się ma do superśmiesznej reklamówki, którą mogliśmy oglądać w kinach od kilku miesięcy. Ani tak zabawny, ani tak zajmujący jak można było oczekiwać. Jeżeli masz dziecko w wieku powiedzmy 10 lat - koniecznie. Jeżeli oczekujesz poczucia humoru w stylu Shreka, czy chociażby Nemo - daruj sobie.
Wabik , 2004-11-23 20:15:18